sobota, 10 maja 2014

Rozdział 1

- Jak to? - zapytał zakłopotany Justin w stronę Scooter'a. Selena stała obok niego i także nie mogła zrozumieć całej tej "dziwnej" sytuacji.

środa, 23 października 2013

Prolog


Był piątkowy wieczór, na niebie widać już było pierwsze gwiazdy. Lapmy uliczne oświetlały ciemne chodniki na zatłoczonych ulicach Los Angeles. To miasto nawet o północy tętniło życiem. Jesienny wiatr rozwiewał kolorowe liście spadające z drzew w ogrodzie za domem. Nie był to normalny rodzinny dom. Był to jego dom, dom Justina Biebera. Dla jednych rozpieszczonego bahora, widzącego jedyne czubek własnego nosa. Dla drugich pop-sensację, "maszynę" do zarabiania pieniędzy. Dla innych gorącego chłopaka, który jednym spojrzeniem powala na kolana. Ale dla nich, dla swoich fanów, był zwykłym nastolatkiem, który spełnił swoje marzenia. 
- To wspaniały pomysł ! - po pokoju rozniósł się donośny głos Scootera, wyrywający Justina z rozmyśleń. Chłopak od razu podniósł głowę z nadzieją, że w końcu coś ustalą i będzie mógł iść odpocząć. Brunet był już zarówno znudzony jak i zmęczony. Nie tylko siedzeniem tu i słuchaniem jak Brown znowu kieruje jego życiem. Miał już dość życia w pośpiechu, w fleszach aparatów. Czasami czuł się jak produkt, jakby był ludziom potrzebny jedynie do zarabiania pieniędzy. Marzył o tym, by chociaż na chwilę zatrzymać się w tym wielkim świecie, w świecie show-biznesu. Potrzebował osoby, której mógłby zaufać. Z którą oderwałby się od tego wszystkiego i poczuł jak zwykły nastolatek, nie jak super gwiazda. Przy której mógłby być sobą. Potrzebował zrozumienia. 
- Ustawka. - mrukną pod nosem Scooter, lecz na tyle głosno by szatyn to usłyszał. Justin przewrócił jedynie oczami nie siląc się na nic więcej, bo i tak byłoby to zbędne. Brown i tak ustawi to po swojemu, tak by było to "jak najlepsze dla jego kariery". Nie rozumiał, że On jest nastolatkiem, chciał sam decydować o sobie. Zawsze musiał słuchać się innych, tak by wszystko poszło idealnie. By szatyn nie zaliczył żadnej wpadki, by był jak najlepszy. Nie rozumieli, że on nie chciał być najlepszy. Chciał być sobą. Chciał by ludzie go kochali takim jakim jest, nie takim na jakiego kreują go media. 
- Dobranoc Mandy. - Brown zakończył rozmowę. 
Justin ponownie zorientował się, że był zamyślony. W myślał przybił sobie piątkę w czoło, za to, że jak zwykle nikogo nie słuchał i nic nie wie. Kątem oka obserwował swojego menadżera chodzącego w około po dużym pokoju. Wyglądał jakby żył we własnym świecie. Uśmiech nie schodził z twarzy Browna. Scooter był pewien, że ten pomysł wypali i przyniesie duże efekty. 
- Scoot o co chodzi? - mrukną Justin.
- Dzwoniła pani Cornett, menadżerka Seleny Gomez. W związku z tym, że rozgłos o was nie może zamilknąć, oboje postanowiliśmy zrobić ustawkę. Wiesz, pare randek, wspólnych uję-
- Wiem o co chodzi. - przerwał Justin. Jeśli ktoś by powiedział, że szatyn był w ten chwili zły, skłamałby. Chłopak był wściekły. Nie mógł pogodzić się z tym, że ktoś po raz kolejny podejmuje decyzję za niego. Nie miał nic do Seleny. Traktował ją przyjaciółkę i za nią też ją uważał. Nie chciał, by ponownie ktoś decydował za niego. Nie chciał okłamywać fanów. To go bolało najbardziej. Musiał okłamywać miliony osób, które kochał nad życie. 
Justin wstał z kanapy, na której dotychczas siedział i wbiegł po schodach na górę kierując się prosto do swojego pokoju. Trszaskając drzwami rzucił się na łóżko. W tej chwili chciał jedynie iść spać i chodż na te parę godzin, wyłączyć się ze świata. Nie chciał nawet myśleć nad tym wszystkim, składać w całość, wiedział, że to i tak nie przyniesie żadnych efektów. Przemęczony całym dniem, nawet nie wiedział kiedy zasną. 
- Dzień dobry Justin, jestem Mandy Cornett. - Mandy przywitała z szerokim uśmiechem bruneta. Była bardzo podekscytowana, tak samo jak Scooter tym pomysłem. Czego nie podzielała zarówno Selena jak i Justin. Nie chcieli psuć przyjaźni, ani w ogóle w niej mieszać. Im było dobrze tak jak było dotychczas. Niestety, kiedy już jest dobrze, zawsze musi się coś popsuć. 
- Dzień dobry. - Justin posłał w stronę Cornett sztuczny uśmiech. 
Za jej plecami zauważył Selenę witającą się z Scooterem. Ich oczy spotkały się, a na ustach obojga pojawił się lekki uśmiech. Oboje w tej chwili kpili ze swoich menadżerów. 
- Hej. - Brunet przytulił swoją przyjaciółkę. Ostatni raz widzieli się około 2 miesięcy temu, na gali. Tęsknił za nią. Za jej uśmiechem, za tym jak świetnie się se sobą dogadywali. 
- Cześć Justin. - uśmiechnęła się szeroko, odwzajemniając uścisk.  
- Selena ? - Szatyn podrapał się nerwowo po karku, nie bardzo wiedząc jak to powiedzieć. Brązowooka kiwnęła głową na znak, że go słucha. 
- Nie chciałbym żeby coś pomiędzy nami się zmieniło przez ten 'związek'. - Powiedział przygryzając nerwowo wargę. Nie chciał jej zranić, jeśli by cokolwiek do niego czuła. Nie chciał by to się powiększyło, nie chciał jej robić nadzieji. Była dla niego jedynie przyjaciółką. Nie czuł do niej nic więcej. 
Ale czy ona czuła to samo? Był dla niej jedynie przyjacielem?

Hej kochani witam z prologiem. Wiem, nie jestem super uzdolnioną pisarką, ale warto prubować. Rozdziały będę się starała dodawać przynajmniej 3 razy w miesiącu. Prolog jest krótki, rozdziały będę przynajmniej 2 razy takie. Proszę was o komentarze, nawet zwykłe hffhhui, to bardzo motywuje. 

About


Świat stawia przed nim nie lada wyzwanie. Wybór, którego tak bardzo chciał uniknąć. 
Miłość czy kariera ?